Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych donosi, że z końcem marca 2023 w Polsce zarejestrowanych było łącznie 36 826 osobowych i użytkowych samochodów całkowicie elektrycznych (BEV). W pierwszych trzech miesiącach roku ich liczba zwiększyła się o 5500 sztuk, czyli o 84% więcej niż w analogicznym okresie 2022. Możemy zatem mówić o swoistym rekordzie padającym w tym roku, a to przecież jeszcze nie koniec!
Polski rynek motoryzacyjny kojarzy się przede wszystkim z napędami konwencjonalnymi. Zresztą nie bez powodu - według raportu PZPM w naszym kraju eksploatowanych jest ponad 8 milionów aut zasilanych benzyną, 7,3 miliona diesli oraz 2,6 miliona pojazdów korzystających z LPG. Od kilku lat ta sytuacja ulega jednak stopniowej przemianie.
Pod koniec marca 2023 r. po polskich drogach jeździło 67 127 samochodów osobowych z napędem elektrycznym. Auta w pełni elektryczne (BEV) to dokładnie 33 263 egzemplarze tej części floty. Pozostała część to hybrydy typu plug-in (PHEV), czyli 33 864 aut. Oba typy samochodów z napędem alternatywnym cieszą się popularnością wzrastającą praktycznie z miesiąca na miesiąc. Co to tym decyduje? Sprawdź, czy jesteś gotowy na elektryka albo hybrydę!
Samochody elektryczne i hybrydowe – co warto o nich wiedzieć?
Zasadnicza różnica między samochodem elektrycznym czy hybrydowym a spalinowym tkwi w rodzaju i mechanizmie działania jego napędu. Samochód elektryczny czerpie bowiem energię do jazdy z akumulatora. Wykorzystując najnowocześniejszą technologię dostępną na rynku motoryzacyjnym, producenci elektryków deklarują zasięg od 200 do ok. 500 km na jednym ładowaniu.
Jeszcze inaczej sprawa wygląda w przypadku hybrydy. To modele samochodów, w których montuje się jednocześnie napęd spalinowy i elektryczny. Każdy samochód hybrydowy pracuje za pomocą właśnie tych dwóch źródeł napędu. Co istotne nie każda hybryda wymaga ładowania z zewnętrznego źródła. To konieczność jedynie modeli z napędem hybrydowym plug-in.
Czym się różni klasyczna hybryda od hybrydy plug-in?
W przypadku tej pierwszej akumulator ładuje się jedynie poprzez odzyskiwanie energii np. podczas hamowania pojazdu, na zasadzie rekuperacji. Natomiast hybrydę typu plug-in można dodatkowo podłączyć pod zasilanie i naładować akumulator z gniazda tak, jak w pojazdach typowo elektrycznych.
Ładowanie baterii samochodu trwa przeważnie ok. 3 godzin, co pozwala na jazdę na odcinkach, które codziennie pokonujesz, np. w drodze z pracy do domu. (ok. 50 kilometrów). Miłośników ekologii przekonuje także fakt, że samochody hybrydowe plug-in emitują do atmosfery o wiele mniejszą ilość zanieczyszczeń niż auta spalinowe.
Zobacz też: W czym hybryda plug-in jest lepsza od zwyczajnej hybrydy? | Rankomat.pl
Zainteresowanie hybrydami plug-in wzrosło o 214 proc.!
Najwyższym wzrostem sprzedaży w Polsce pochwalić się mogą producenci hybryd typu plug-in. Modele posiadające silnik spalinowo-elektryczny i dające możliwość ładowania pokładowej baterii z gniazdka, według danych ACEA, między styczniem a wrześniem 2020 roku znalazły blisko 2400 nabywców. Jako że w analogicznym okresie roku 2019 zbyt tego typu pojazdów w Polsce wyniósł 763 sztuki, rynek powiększył się o rekordowe 214 proc.
W kategorii samochodów ekologicznych największy wolumen sprzedaży wygenerowały klasyczne hybrydy. W pierwszych trzech kwartałach roku 2020 napęd spalinowo-elektryczny został wybrany w Polsce przez 38 866 kierowców. To oznacza wzrost o ponad 10 tysięcy sztuk oraz 37,1 proc. w stosunku do roku 2019. Warto podkreślić, że wynik uzyskany przez hybrydy stanowi jedną czwartą rynku zajętego przez napęd benzynowy.
Hybrydy od lat odnoszą sukces na naszym rynku motoryzacyjnym. Tym samym w oczach polskich kierowców ocieplają wizerunek e-samochodów. Rosnące wyniki sprzedaży to jednak nie tylko zasługa wysokiej jakości hybryd, ale i po części producentów - ceny samochodów ekologicznych stają się z biegiem lat coraz bardziej przystępne dla osób wybierających nowe auta w Polsce.
e-Auta ze wzrostami, benzyna i diesel z poważnymi spadkami
Kierowcy w Polsce interesują się samochodami ekologicznymi, a to w naturalny sposób musi się przełożyć na stratę dla napędów benzynowych i diesla. Między styczniem a wrześniem 2020 roku w Polsce sprzedały się blisko 192 tysiące pojazdów napędzanych motorem benzynowym. To o prawie 100 tysięcy sztuk mniej niż w analogicznym okresie roku 2019 (spadek o ok. 34 proc.). Diesle w tym czasie osiągnęły zbyt na poziomie 55 230 sztuk. Tym samym zainteresowanie napędami wysokoprężnymi zmalało o 32,8 proc. w stosunku do roku 2019.
Pierwsze 9 miesięcy roku 2020 zakończyło się dla segmentu pojazdów o napędzie konwencjonalnym wynikiem na poziomie 247 024 sprzedanych sztuk. Spadek sprzedaży sięgnął tym samym 33,7 proc. Rynek e-pojazdów wygenerował natomiast w tym samym okresie wolumen oszacowany w raporcie ACEA na 47 900 sztuk, co oznacza wzrost o 25,8 proc.
Nadal jednak, między napędami konwencjonalnymi i ekologicznymi występuje dysproporcja. Pierwszy rynek jest pięciokrotnie większy. W najbliższych latach różnica może jednak maleć, a sygnałem zmiany jest rosnące zainteresowanie e-autami i to pomimo ich wyższej ceny.
Różnice kosztu zakupu między napędami konwencjonalnymi a elektrycznymi na przestrzeni lat zmalały. Nadal potrafią być jednak duże. Przykładowo, 130-konny, benzynowy Opel Corsa kosztuje 80 tysięcy złotych, a za 136-konną elektryczną wersję trzeba zapłacić co najmniej 123 tysiące złotych. Dlaczego zatem kierowcy mimo wszystko decydują się na e-samochody?
e-Samochody stają się popularne, bo pozwalają oszczędzać
Choć samochody hybrydowe czy elektryczne oznaczają wyższą nawet o kilkadziesiąt procent cenę zakupu, z eksploatacyjnego punktu widzenia przynoszą dodatkowe korzyści właścicielowi. Auto o napędzie bateryjnym jest w stanie pokonać 100 kilometrów za równowartość 8 złotych. Nowoczesne hybrydy mają spalanie w mieście ograniczone do mniej więcej 4 litrów benzyny. A na samym zakupie paliwa potencjalne zyski nie kończą się.
- Ważnym polem do oszczędzania jest m.in. ubezpieczenie. W III kwartale 2020 roku średnia cena ubezpieczenia oc dla samochodu o napędzie benzynowym wyniosła 660 złotych. W przypadku pojazdów zasilanych jednostką diesla obowiązkowe ubezpieczenie kosztowało więcej, bo 682 zł. W tym samym czasie na OC auta elektrycznego kierowcy wydawali średnio zaledwie 491 zł – komentuje Tomasz Kroplewski, kierownik ds. rozwoju sprzedaży rankomat.pl.