McLaren F1, Bugatti EB 110, Lamborghini Diablo, Jaguar XJ-220 i Ferrari F-50 to z pewnością największe ikony supersamochodów z lat 90. Błyszczały one na obrazkach z legendarnych gum Turbo, które w tym czasie były bardzo popularne wśród dzieciaków i młodzieży.
- 1990 - Bugatti ID90
- 1990 - Chevrolet CERV III
- 1991 - Audi Avus Quattro Concept
- 1991 - BMW Nazca M12
- 1991 - BMW Nazca C2
- 1991 - Mercedes C 112 Concept
- 1991 - Porsche 989
- 1993 - Aston Martin Lagonda Vignale
- 1993 - Bugatti EB 112 Concept
- 1995 - Lamborghini Cala
- 1996 - Lamborghini Acosta
- 1996 - Volkswagen W12 Nardò
- 1996 - Zagato Raptor
- 1997 - Alfa Romeo Scighera
- 1997 - Lamborghini L147 Canto
- 1997 - TVR Cerbera Speed 12
- 1998 - Bugatti EB 118
- 1999 - Bentley Hunaudieres
- 1999 - Bugatti 18/3 Chiron
- 1999 - Bugatti EB 218
Przed Tobą lista aż 20 zapomnianych prototypów z ostatniej dekady XX wieku, którym nie była pisana sława wcześniej wymienionych modeli. To supersamochody, których nie znasz nawet z kolekcji gum Turbo!
1990 - Bugatti ID90
- Silnik - V12 3498 ccm, ? KM
- Prędkość - 280 km/h
- przyspieszenie - b/d
- Liczba sztuk - 1
Na przełomie lat 80. i 90. reaktywowano markę Bugatti, znaną niegdyś z produkcji szybkich samochodów na długo przed założeniem Ferrari. Ze swoim projektem Bugatti ID90 wyszedł sam Giorgetto Giugiaro ze swojego studia stylistycznego Italdesign.
Model powstał na rok przed seryjnym (o ile można mówić tu o seryjnej produkcji) Bugatti EB 110, którego nazwa odnosiła się do 110 urodzin Ettore Bugattiego - założyciela legendarnej marki supersamochodów. W porównaniu do EB 110, prototyp ID90 był o wiele bardziej krągły i praktycznie został pozbawiony ostrych kantów. Samochodowi nie można było odmówić urody, ale z jakichś względów szefostwo Bugattiego nie było optymistycznie nastawione do konceptu ID90 (może to przez brak charakterystycznego dla marki wlotu powietrza na masce?). Giugiaro nie porzucił jednak całkowicie projektu, a rok później… No dobra, nieco dalej dowiesz się, co było w 1991!
1990 - Chevrolet CERV III
- Silnik - V8 5665 ccm, 650 KM
- Prędkość - 362 km/h
- przyspieszenie - 3,9 s
- Liczba sztuk - co najmniej 1
Na przełomie lat 80. i 90. Chevrolet eksperymentował z kilkoma prototypami supersamochodów. Najbardziej zaawansowany technologicznie z nich - a także najbliżej produkcji seryjnej - był model CERV III. W przeciwieństwie do innych konstrukcji tego typu ukazanych w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku, ten Chevrolet miał jeszcze charakterystyczne chowane przednie światła.
Nie przeszkadzały jednak one w uzyskiwaniu świetnych wyników! Opływowa sylwetka (wskaźnik oporu powietrza równy 0,277), lekka karoseria z kewlaru i włókna węglowego w połączeniu z silnikiem Lotusa V8 5,7 l robiło swoje! Maksymalna prędkość wynosiła 362 km/h, a przyspieszenie do "setki" odbywało się w mniej niż 4 sekundy. Ten Chevrolet zawstydzający nawet swoją kuzynkę Corvettę ostatecznie nie trafił do produkcji - fani marki musieli czekać aż do 1996 roku, kiedy pokazano nową generację Corvette C5. I to wciąż z chowanymi światłami!
1991 - Audi Avus Quattro Concept
- Silnik - W12 5998 ccm, 502 KM
- Prędkość - 334 km/h
- przyspieszenie - 2,9 s
- Liczba sztuk - 1
A co my tu mamy? Ten prototyp Audi wygląda jak resorak Hot Wheels w pozytywnym tego słowa znaczeniu! Wyprzedził też wyraźnie swoje czasy, bowiem na podobnie wyposażone Gran Turismo fani marki musieli czekać aż 15 lat! Mowa oczywiście o Audi R8, któremu Avus Quattro Concept z charakterystycznie przerysowanymi nadkolami przetarł szlaki. Ale nie tylko jemu.
Tym modelem Niemcy brutalnie zerwali z ustalonym konsensusem na temat tego, jak ma wyglądać supersamochód. Kształt klina, chowane światła, ostre kanty, płaska szyba i kanciastość dominowały w latach 70. i 80., ale był 1991 rok (targi motoryzacyjne w Tokio) i Audi chciało pokazać coś nowego. I zrobiło to bardzo wyraźnie, tym bardziej, że ten futurystyczny prototyp był wykonany z polerowanego aluminium, co trochę przypominało niezapomniany wehikuł DMC z filmu “Powrót do przyszłości”! Co ciekawe, aluminiowe nadwozie, a także sześciolitrowy silnik W12, zostały zaadaptowane w późniejszej limuzynie, Audi A8.
1991 - BMW Nazca M12
- Silnik - V12 4988 ccm, 300 KM
- Prędkość - 305 km/h
- przyspieszenie - 4,5 s
- Liczba sztuk - co najmniej 2
To kolejny bliźniaczy model ze studia Italdesign. BMW Nazca M12 to pierwszy projekt 26-letniego wówczas Fabrizia Giugiaro - syna Giorgetta - jaki opuścił deski kreślarskie. Widać w nim wyraźną szkołę i rękę słynnego ojca, choć sam miał inspirować się bolidami Formuły 1 i wyścigówkami z serii C. Zdaje się, że Fabrizio zapożyczył wiele rozwiązań stylistycznych z Bugatti ID90, a sam był technologicznym i nadwoziowym “dawcą” pod kolejny projekt ojca - Nazca C2, o którym przeczytasz nieco dalej. Młody Włoch mógł też wzorować się innym samochodem zaprojektowanym przez Giorgetta - BMW M1, który był produkowany w latach 1978-1981. Widać to choćby po pełniejszych światłach, które jednak w M12 nie są chowane. Niektórzy po ich kształcie mogą dopatrzyć się podobieństwa do legendarnego McLarena F1.
BMW Nazca M12 nigdy nie trafił do masowej produkcji, a pierwszy prototyp otrzymał silnik V12 5,0 o mocy 300 koni mechanicznej. Umożliwiał on lekkiej konstrukcji (tylko około 1100 kg!) osiąganie prędkości ponad 300 kilometrów na godzinę. BMW nie zdecydowało się na produkcję, ale sułtan Brunei bardzo pragnął tego pojazdu w swoim nieskromnym garażu. Giugiaro senior zgodził się więc na wyprodukowanie kolejnego egzemplarza, tym razem w błękitnym kolorze. Ten miał powstać w 1993 roku i otrzymać mocniejszy silnik V12 5,7 l o mocy 380 KM.
1991 - BMW Nazca C2
- Silnik - V12 4988 ccm, 300 KM
- Prędkość - 312 km/h
- przyspieszenie - 4,9 s
- Liczba sztuk - 3
Giorgetto Giugiaro pragnął rozwinąć nieudany - według włodarzy Bugatti - projekt ID90, a przy okazji model Nazca M12 autorstwa syna. Tak powstało koncepcyjne BMW Nazca C2. Całą trójkę charakteryzowały bardzo podobne czy niemal te same kształty, a identycznie zaprojektowana szklana “kopuła” składająca się z szyb przednich, tylnych i bocznych robi fenomenalne wrażenie nie tylko 30 lat temu, ale i dziś! Największa różnica względem Bugatti tkwiła z przodu: to BMW, więc nie mogło zabraknąć charakterystycznych dla producenta “nerek” (czyżby Giugiaro wyciągnął wnioski z braku grilla w ID90?) i świetnie wkomponowanych w całość przednich reflektorów. Wow! I tyle podobieństw między Bugatti ID90 a BMW Nazca C2, bo jego “bebechy” były zgoła inne.
Pod maską pracował widlasty V12 o pojemności 5 litrów, a sam samochód technicznie bazował na BMW Nazca M12. Taka konfiguracja umożliwiała rozwijanie bardzo dobrych osiągów. Powstały tylko 3 egzemplarze modelu Nazca C2, ostatni w 1993 roku - wtedy to Italdesign zaprojektował to BMW w nadwoziu typu Targa (wówczas popularne m.in. u Ferrari). Było to niestety ostatnie tchnienie BMW Nazca C2. Co ciekawe, Nazca C2 Spider miała większy i mocniejszy silnik - podrasowany przez Alpinę V12 o pojemności 5,7 l i mocy 380 KM.
1991 - Mercedes C 112 Concept
- Silnik - V12 5987 ccm, 408 KM
- Prędkość - 312 km/h
- przyspieszenie - 4,9 s
- Liczba sztuk - b/d
Odwieczny rywal BMW i Audi, a więc Mercedes, również zaprezentował swoją koncepcję supersamochodu. Mowa o modelu C 112 Concept. Jego przód mógł nieco przypominać McLarena F1 (zwłaszcza kształt świateł), z tyłu zaś zastosowano szerokie światła z charakterystycznym dla ówczesnych Mercedesów poziomym ożebrowaniem. Po bokach dominowały wielkie wloty powietrza kończące się na tylnych nadkolach, a zaczynające jeszcze na drzwiach. I to właśnie one są bodaj najciekawsze w całym projekcie!
Otwierają się one do góry i przybierają nieco kształt “skrzydeł mewy”. Mercedes C 112 był też świetnie wyposażony - miał duży silnik V12 i naprawdę sporo elektroniki, która odpowiadała choćby za regulowane zawieszenie (coś w stylu Citroena). Po zaprezentowaniu samochodu we Frankfurcie w 1991 r. planowano ręczny montaż w szwajcarskiej fabryce Saubera, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Podobnie jak w przypadku Audi Avus, także Mercedes czekał kilkanaście lat na wprowadzenie do sprzedaży podobnego modelu. Był to Mercedes-Benz SLR McLaren, którego debiut miał miejsce dopiero w 2003 roku.
1991 - Porsche 989
- Silnik - V8 4200 ccm, 350 KM
- Prędkość - ok. 273 km/h
- przyspieszenie - b/d
- Liczba sztuk - co najmniej 5
Rok 1991 należał z pewnością do Niemców! Przynajmniej jeśli chodzi o koncepcyjne supersamochody. Kolejnym jest już model ze stajni kultowego Porsche, który miał zająć niszę zajmowaną dziś przez Panamerę - i to na kilkanaście lat przed jej debiutem! Projekt rozwijano już od 1988 roku, a do 1991 (kiedy został on skasowany przez zarząd Porsche) powstało przynajmniej 5 prototypów pięciodrzwiowego Porsche, różniących się delikatnie szczegółami stylistycznymi, a także silnikami. Nazwa była nieprzypadkowa - 989 korzystał z niektórych elementów zawieszenia z topowego 959.
Ten nietradycyjny Porszak (silnik z przodu, bagażnik z tyłu!) mógł rozpocząć modę na supersportowe limuzyny na długo nim stało się modne (Mercedes CLS zadebiutował dopiero w 2004 r.), ale za bardzo wyprzedzał swoje czasy. Poza tym padł ofiarą cięć budżetowych w firmie. Nagłe załamanie sprzedaży leciwego już modelu 928 oznaczało gorsze czasy dla Porsche i przyszłych modeli, których sprzedaż nie mogła być pewna. A taka właśnie nie była w przypadku zupełnie odmiennego modelu Porsche. Powstało przynajmniej 5 prototypów z silnikami V8 o pojemności od 3,6 do 4,2 l. Produkcja seryjna zaplanowana na 1995 rok nigdy nie wystartowała, ale część rozwiązań stylistycznych zapożyczono do nowej generacji 911-stki.
1993 - Aston Martin Lagonda Vignale
- Silnik - V12 5935 ccm, ok. 460 KM
- Prędkość - b/d
- przyspieszenie - b/d
- Liczba sztuk - 3
Aston Martin jest dla Brytyjczyków tym, co Maserati dla Włochów. Dla pozostałych nacji to po prostu synonim sportowego i luksusowo wykończonego samochodu. To w końcu pojazd tej marki - model DB-5 - był najsłynniejszym autem filmowego Jamesa Bonda. Ale nie tylko ten model, bo np. DB-7 i DB-9 to również zasłużone klasyki. I wszystkie posiadają nadwozia typu coupe lub cabrio, ale nie Lagonda Vignale. To sportowy sedan wyprzedzający swoją epokę! Dla niektórych nie był to jednak Aston “czystej krwi” - bazował na przedłużonym Lincolnie Town Car z 1990 r., a użyty w prototypach silnik 4.6 l został zapożyczony od Forda (w serii produkcyjnej planowano montować znacznie mocniejsze V12-stki, które później trafiły do modelu Aston Martin Vanquish).
Model został ujawniony światu w 1993 roku, na wiele lat przed sportowymi limuzynami jak Mercedes CLS czy Porsche Panamera. Owszem, Maserati już od dawna oferowało czterodrzwiowe Quattroporte ze świetnymi osiągami, ale ten Aston po prostu wyglądał jak supersamochód - połączenie prawdziwego GT z limuzyną, choć w stylu retro z lat 50. Pierwsze 2 prototypy produkcji Ghia miały wspomnianą widlastą “ósemkę” Forda, ale trzeci egzemplarz - już po wielu modyfikacjach - otrzymał wreszcie motor V12. Ten Aston został sprzedany w 1995 r. sułtanowi Brunei za 1,3 mln ówczesnych funtów. Niestety nigdy nie ruszyła seryjna produkcja tej nietuzinkowej limuzyny.
1993 - Bugatti EB 112 Concept
- Silnik - V12 ok. 6000 ccm, 455 KM
- Prędkość - 301 km/h
- przyspieszenie - 4,4 s
- Liczba sztuk - 3
Boom na supersportowe limuzyny dopiero miał się zacząć za kilka, a nawet kilkanaście ładnych lat. Mimo to obok Porsche i Aston Martina również inny synonim szybkich samochodów, a więc reaktywowane przez Romano Artioliego słynne Bugatti pod koniec lat 80., postanowiło spróbować swych sił na “nieznanych wodach”. Artioli wprowadził w 1991 r. świetny supersamochód - Bugatti EB 110, ale w jego głowie krystalizowała się śmiała idea w postaci sportowej limuzyny.
Co ciekawe, podobnie jak zaprezentowany w tym samym roku Aston Martin Lagonda Vignale, także model EB 112 był zaprojektowany w stylu retro. Projektanci chcieli w ten sposób nawiązać do legendarnego modelu Bugatti Type 57 Atlantic z lat 30., stąd m.in. obłe kształty i charakterystyczna “garbusowata” sylwetka. Nie był to jednak samochód przeznaczony dla starszych panów, lecz dla sprawnych kierowców - miał potężny silnik V12 i sporo mocy. Niestety, niska sprzedaż modelu EB 110 nie uratowała nie tylko prototypu EB 112, ale i… całej firmy. Bugatti ponownie splajtowało, a prawo do marki nabył kilka lat później Volkswagen. Wykonano co najmniej 3 sztuki - czarną, bordową i niebieską. Los tej ostatniej jest nieznany.
1995 - Lamborghini Cala
- Silnik - V10 3900 ccm, 400 KM
- Prędkość - 291 km/h
- przyspieszenie - 5,0 s
- Liczba sztuk - 3
Włosi chcieli podreperować swoje finanse - mimo sukcesu flagowego Diablo - mniejszym i tańszym samochodem, który byłby chętniej kupowany przez klientów. Tym bardziej, że Porsche swoim wysłużonym modelem 928 (“Porsche dla biednych”) udowodniło, że warto zejść o szczebel niżej. “Tanie” Porsche było hitem przez wiele lat, to dlaczego “małe” Lamborghini nie mogłoby nim być? Przecież wcześniej z powodzeniem produkowało Jalpę.
To właśnie luka po Lamborghini Jalpa (koniec produkcji w 1988 r.) miała zostać zapełniona przez Calę. Niestety nigdy do tego nie doszło - wykonano jedynie jej 3 egzemplarze. Nie pomogła nawet ręka włoskiego arcymistrza Giorgetto Giugiaro z Italdesign, który osobiście projektował nadwozie. Jednak po kilku latach (i zmianie właściciela Lamborghini), pomysł na małe Lambo z widlastym V10 został wykorzystany w Gallardo, który… może pochwalić się największym nakładem produkcyjnym (ponad 14000 sztuk) spośród wszystkich modeli Lamborghini. Cóż za ironia losu!
1996 - Lamborghini Acosta
- Silnik - V12 5992 ccm, 600 KM
- Prędkość - 315 km/h
- przyspieszenie - 3,6 s
- Liczba sztuk - co najmniej 1
W połowie lat 90. stało się jasne, że trzeba pomyśleć nie tylko nad mniejszym modelem, ale też nad następcą legendarnego Lamborghini Diablo. Co prawda minęło dopiero 5 lat od rozpoczęcia jego produkcji, ale Włosi rozumieli, że nie zaprojektują nowego superauta od zera w kilka miesięcy. A musieli się spieszyć, bowiem nie sposób było zaprojektować, opracować technologie, przetestować i wprowadzić do produkcji nowy samochód. To nie Fiat 126p! Choć i ten wymagał pewnie sporych nakładów pracy.
Wreszcie powstał prototyp o numerze P147 (zwany “Acosta”) z ogromnym silnikiem V12 i świetnymi osiągami. Już na pierwszy rzut oka widać, że to Lambo, choć… designerzy chyba zbyt kurczowo trzymali się schematu Diablo projektując zupełnie nowe auto. Dziwne proporcje i przetłoczenia nie dodają mu uroku, ba - można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to jedno z najbrzydszych Lamborghini w historii. Ostatecznie projekt upadł. Może to i dobrze?
1996 - Volkswagen W12 Nardò
- Silnik - W12 5992 ccm, 600 KM
- Prędkość - 322 km/h
- przyspieszenie - 3,5 s
- Liczba sztuk - co najmniej 2
Czy Volkswagen może pokusić się o samochód wyścigowy klasy GT w swoim portfolio? Od tego ma przecież Lamborghini i Audi. W połowie lat 90. włodarze koncernu zapragnęli modelu nie “dla ludu”, lecz “dla wybranych”. Tak powstał Volkswagen W12 Nardò, którego - gdyby nie znaczek na masce - nie sposób można byłoby uznać za odległego kuzyna takich modeli, jak VW Golf czy Passat.
Volkswagen W12 Nardò otrzymał bardzo mocny (choć VW dysponował jeszcze mocniejszym motorem, o czym nieco dalej przy okazji kolejnych Bugatti i Bentleya) motor W12 o pojemności 5,6 l i mocy 420 KM. Projekt był naprawdę blisko wdrożenia do seryjnej produkcji - pracowano nad nim aż do przełomu wieków, gdzie po pewnych zmianach otrzymał jednostkę 6 litrów i mocy aż 600 KM! Wszystko było gotowe i ustalone, ale smutni panowie z głównej siedziby VW w Wolfsburgu postanowili inaczej. Ważniejsze okazało się być zaprojektowanie ówczesnego Golfa V i Passata B6.
1996 - Zagato Raptor
- Silnik - V12 5707 ccm, 492 KM
- Prędkość - ponad 326 km/h?
- przyspieszenie - mniej niż 4,1 s?
- Liczba sztuk - 1
Trzymajcie się mocno! Zagato Raptor to dość wulgarny samochód, który został (wbrew sztuce) szybko zaprojektowany i… niestety też szybko zapomniany. I to mimo dobrego odbioru na Motor Show Genewa 1996. Projekt został założony w połowie 1995 roku, sprawność i szybkość przeprowadzonych prac wzbudza więc zdumienie. Zagato miało jednak znacznie ułatwione zadanie, gdyż model Raptor korzystał pełną gębą z rozwiązań technicznych Lamborghini Diablo VT! Całe podwozie, silnik i zawieszenie pochodziło od tego Lambo. Wiele wskazuje, że był szybszy od samego “diabełka”, bo był o przeszło ćwierć tony lżejszy!
Kolejną ciekawostką jest sama geneza pomysłu na nowy supersamochód. Alain Wicki - szwajcarski mistrz świata w skeletonie z 1989 r. - zapragnął nowego wozu. Chciał chyba być kolejnym Ferruccio Lamborghinim, któremu nie podobały się ówczesne Ferrari, więc postanowił produkować własne samochody. Wicki jakimś sposobem przekonał do swojego marzenia szefostwo włoskiego Zagato, a ci ochoczo przystanęli na jego pomysł. Niecodzienna sylwetka, spartańskie wnętrze, “bebechy” Diablo, ale jednak… nic z tego. Ponoć na wspomnianej wystawie w Genewie do Zagato zgłosiło się kilkuset potencjalnych klientów, którzy chcieliby stać się posiadaczami Raptora. Zagato planowało własną produkcję, również w fabryce Lamborghini, jako jego limitowany model. Lamborghini miało jednak własne problemy i nie zgodziło się na taki układ. Łatwo przyszło, łatwo poszło...
1997 - Alfa Romeo Scighera
- Silnik - V6 2959 ccm, 400 KM
- Prędkość - 302 km/h
- przyspieszenie - 3,7 s
- Liczba sztuk - 1
O Alfach krąży wiele anegdotek i żartów, ale to przecież marka mająca sportowe korzenie - wszak 2 pierwsze edycje Formuły 1 były zdominowane przez Alfę Romeo, na których Giuseppe Farina i Juan Manuel Fangio zdobyli tytuły mistrzowskie. W drugiej połowie lat 90. szefostwo Alfy chciało nawiązać do swojej odległej tradycji i tak powstał prototyp Scighera. Zaprojektowany przez Italdesign i pokazany w Genewie w 1997 roku zrobił oszałamiające wrażenie i mimo kosmicznego wyglądu, nie zapomniano o charakterystycznym grillu (scudetto) Alfy.
W przeciwieństwie do wielu innych supersamochodów tego okresu, Scighera otrzymała “tylko” silnik V6, ale za to podwójnie doładowany. Technicznie bazowała na starszych modelach 155 i 164, ale karoseria autorstwa Fabrizio Giugiaro to istny włoski majstersztyk. Zadbano nawet o wnętrze, co w kategorii Gran Turismo nie jest takie oczywiste - Scighera otrzymała najlepszą włoską skórę, która okala nie tylko fotele, ale i cały kokpit. To dzieło sztuki na czterech kołach miało charakterystycznie otwierane drzwi, lecz nigdy nie trafiło do produkcji, za co można winić jedynie Fiata, a więc właściciela Alfy Romeo. Szkoda! Jest to jeden z nielicznych modeli w naszym zestawieniu, które mogłeś gdzieś widzieć - jeżeli dawno, dawno temu grałeś w Need For Speed 3, to być może właśnie nim jeździłeś! W grze ten supersamochód nazywał się “Italdesign Scighera”.
1997 - Lamborghini L147 Canto
- Silnik - V12 5992 ccm, 610 KM
- Prędkość - b/d
- przyspieszenie - b/d
- Liczba sztuk - prawdopodobnie 5
Wracamy do Lamborghini! W 1997 roku powstał kolejny prototyp (i to nie jeden), który miał szansę zostać następcą kultowego Diablo. Ten potwór brał od niego rozwiązania techniczne pełnymi garściami - pierwszy egzemplarz otrzymał motor o mocy 510 KM prosto z Diablo SV, ale w kolejnych badaniach testowano jeszcze mocniejsze silniki. Ostatecznie pod maskę seryjnych egzemplarzy miała trafić jednostka V12 o mocy aż 610 KM!
Kłopoty finansowe Włochów zmusiły ich do przejęcia przez Audi (Grupa VW) w 1998 roku. Nowi właściciele od razu mieli wątpliwości co do sensu kontynuowania prac nad następcami Lamborghini Diablo. W połowie tego roku było już jasne, że koncept L147 Canto zostanie anulowany. Tak też się stało, a produkcja Diablo była kontynuowana aż do 2000 roku włącznie. Ani Acosta, ani Canto nie zajęły jego miejsca - sukcesorem okazał się być model Murcielago, który został zaprojektowany praktycznie od zera. Tyle pracy na marne! Do dziś przetrwały 2 prototypy Canto w kolorze pomarańczowym (klasycznym dla Lambo). Los pozostałych sztuk jest nieznany.
1997 - TVR Cerbera Speed 12
- Silnik - V12 7730 ccm, 811 KM
- Prędkość - 386 km/h
- przyspieszenie - 2,9 s
- Liczba sztuk - 3
TVR to brytyjski producent samochodów sportowych. W ostatnich latach prawo do brandu przechodzi z rąk do rąk, a sama marka - mimo sporego potencjału - nie wykorzystuje go należycie. A szkoda, bo styl TVR-a jest mocno zakorzeniony w brytyjskiej motoryzacji z lat 50. i 60., przez co jego poszczególne modele wyróżniają się z tłumu.
Nie inaczej jest z prototypem Cerbera Speed 12 z 1997 roku. TVR zwykle produkował coupe średniej wielkości, ale tym razem postawił naprawdę na duży silnik. Nie tylko design jest tu ciekawy, ale także wspomniana jednostka napędowa. To najmocniejszy potwor z naszego zestawienia - motor V12 o pojemności 7,7 l generuje aż 811 KM! Pozwala to na rozpędzenie się do maksymalnie 386 km/s, a pierwszą "setkę" zamknąć w niespełna 3 sekundy! Na uznanie zasługuje niska masa własna pojazdu wynosząca ok. 1 tony. Wyprodukowano łącznie tylko 3 egzemplarze.
1998 - Bugatti EB 118
- Silnik - W18 6255 ccm, 555 KM
- Prędkość - 320 km/h
- przyspieszenie - b/d
- Liczba sztuk - co najmniej 2
Bugatti EB 118 to pierwszy koncepcyjny model marki już po przejęciu przez Volkswagena. Został zaprezentowany w Paryżu w 1998 roku i od samego początku robił wrażenie dojrzałą stylistyką. Za projekt odpowiadał nie kto inny jak Giorgetto Giugiaro, ale wydaje się, że jego włoski temperament był tu nieco stłamszony przez niemieckich księgowych. Niemniej to luksusowe coupe (skóra najwyższej klasy, drewniane wykończenia i wiele innych dobrodziejstw w środku) wygląda świetnie.
W przeciwieństwie do konceptu ID90 z 1990 roku, Giugiaro zadbał tym razem o charakterystyczny i pochylony grill Bugatti w stylu retro. Nieco smutne reflektory nawiązują do superbolidu EB 110. Ale nie tylko one, bo to Bugatti zostało wyposażone w potężną jednostkę W18 (to nie chochlik dziennikarski!) generującą jednak “tylko” 555 koni mechanicznych. To pierwszy samochód osobowy wyposażony w 18-cylindrowy silnik. Niestety Niemcy wciąż szukali pomysłu na seryjne Bugatti, a EB 118 pozostał jedynie w fazie projektu. Wykonano przynajmniej 2 egzemplarze w kolorze niebieskim i czarnym.
1999 - Bentley Hunaudieres
- Silnik - W16 8004 ccm, 630 KM
- Prędkość - 350 km/h
- przyspieszenie - b/d
- Liczba sztuk - 1
W roku 1999 ukazał się prawdziwy potwór! Był to Bentley Hunaudieres, który robił ogromne wrażenie nie tylko wyglądem, ale i - albo przede wszystkim - użytymi podzespołami. Ale nie mogło być inaczej, przecież Bentley to taki bardziej sportowy Rolls-Royce. Musi być luksusowo, wygodnie, ale też bardzo szybko. No i drogo! Tym prototypem Brytyjczycy chcieli nawiązać do dawnych dziejów marki - Bentley z Alfą Romeo (to nie żart) zdominowali wyścigi Le Mans w latach 20. i 30. XX wieku! Nawet jego nazwa upamiętnia tamte sukcesy, odnosi się bowiem do najszybszej prostej Le Mans.
Stąd bezkompromisowość nowej konstrukcji Bentleya. Pod maską jedynego egzemplarza pracował - uwaga - 16-cylindrowy silnik o pojemności 8 litrów! Kojarzysz skądś te dane? To nie deja vu. Ta sama jednostka (lecz już z doładowaniem) trafiła do późniejszego Bugatti Veyrona! Można więc powiedzieć, że coś z tego Bentleya zostało “przemycone” do produkcji seryjnej. Szkoda jednak, że nie był to sam Bentley Hunaudieres we własnej osobie, bo w kolorze “brytyjskiej zieleni wyścigowej” wygląda wprost obłędnie.
1999 - Bugatti 18/3 Chiron
- Silnik - W18 6255 ccm, 555 KM
- Prędkość - ok. 330 km/h
- przyspieszenie - 5,3 s
- Liczba sztuk - 1
Zaraz, zaraz! Bugatti Chiron jest produkowane od 2016 roku jako następca Veyrona… No tak, ale model 18/3 to zupełnie inny samochód - zaprezentowany w 1999 roku prototyp, dzieło włoskiego studia Italdesign! Jego tajemnicza nazwa nawiązuje do silnika mającego aż 18 cylindrów ułożonych w 3 rzędach po 6, a drugi człon upamiętniał Louisa Chirona, monakijskiego kierowcę Formuły 1.
Italdesign nie miał szczęścia do Bugatti, a raczej do jego szefostwa. Koncept 18/3 Chiron także nie trafił na linie montażowe. Zastosowano w nim ten sam olbrzymi silnik W18 co w modelu EB 118, a płyta podłogowa i system napędu na 4 koła zostały zaczerpnięte z Lamborghini VT. Nie było więc to najnowsze rozwiązanie, ale sprawdzone i gotowe do produkcji. Coś jednak znowu poszło nie tak i Niemcy chcieli zupełnie inne Bugatti, choć prototyp 18/3 Chiron miał już pewne elementy, które można spotkać w Veyronie. To swego rodzaju model przejściowy między nim a EB 110.
1999 - Bugatti EB 218
- Silnik - W18 6255 ccm, 555 KM
- Prędkość - 250 km/h
- przyspieszenie - 4,5 s
- Liczba sztuk - 1
Kolejna próba marki wprowadzenia sportowej limuzyny na rynek. I zarazem kolejny koncept Giorgetto Giugiaro. Podobnie jak modele EB 118 i 18/3 Chiron, także EB 218 otrzymał ten sam silnik W18 6,3 l. Napęd przeniesiono z Lamborghini Diablo VT, a prędkość została elektronicznie ograniczona do 250 km/h.
Projekt linią nadwozia nawiązywał do czterodrzwiowego modelu Bugatti Type 101 z 1952 roku. Miał więc nieco zaokrąglony tył (ale nie aż tak garbaty, jak w prototypie EB 112 z 1993), o wiele bardziej luksusowo wykończone wnętrze, a maska była bardzo długa. Nie mogło być też inaczej, bo gdzieś trzeba było upchać kolosalnych rozmiarów silnik W18. Ostatecznie wyszedł model dłuższy od poprzednika (prawie 5,4 m długości - rozstaw osi równe 3 metry) i zachowawczej “twarzy” EB 118. Samochód nigdy nie trafił do produkcji, choć planowano to w 2002 roku, ba - Bugatti do dziś nie zagościło w elitarnej loży luksusowych limuzyn ze sportowym zacięciem. A szkoda, bo mimo wszystko jest na nie popyt, o czym doskonale wiedzą m.in. Mercedes, Audi, BMW, Porsche czy Maserati.